czwartek, 28 listopada 2013

Soutache Brazalette... Trenuje dalej


Nadal zaparcie chce sie nauczyć sutaszu, i wiem kiedy jest kurs niedaleko mnie i nawet zamierzam się na niego wybrać:)
Wiec podejmuje kolejna próbę zmierzenia się z tym tworem.
Jakoś po drodze mi z turkusem .Na warsztat poszła bransoletka. Strasznie miałam ochotę ten turkus ubrać w taśmy cyrkoniowe...Spód podkleiłam skórką Suede.
Dla ścisłości główny kamień to howlit, pisząc turkus mam na myśli kolor sznurków.
Oto efekty, choć przyznam ze w związku z niesprzyjającymi warunkami domowymi ( idą zęby, zęby , zęby!!!)(aaaaa!) bransoletkę ledwo skończyłam.
Nie muszę chyba pisać jak bardzo byłam wkurzona przerywaniem procesu twórczego co 30 sekund.
Dla wszystkich guru sutaszowych jest ona pełna błędów i niedoskonałości,aczkolwiek na samo wspomnienie warunków szycia, to uznaje za sukces ,że ją skończyłam.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz